
Bluszcz jest dziś mało popularną rośliną, zepchniętą na drugi plan przez bardziej kolorowe pnącza. A przecież wcale nie jest nudny. Co prawda na kwiaty trzeba bardzo długo czekać, a gdy się pojawią w ogóle nie cieszą. Znaleźć je można tylko w najwyższych miejscach, na jakie roślina zdołała się wspiąć, są niepozorne i nieprzyjemnie pachną. Jednak główna ozdobą Bluszczy są liście, które mogą być powycinane w koronkowe wzory, posiadać kontrastowo wybarwione użylenie lub białe wzory. Jednocześnie jest to roślina o skromnych wymaganiach, rosnąca na każdej glebie, najlepiej w półcieniu lub cieniu.
Bluszcz najczęściej można spotkać w zapomnianych ruderach i na cmentarzach. Jednak niewiele osób pamięta, że właśnie na cmentarzach znalazł się nieprzypadkowo. Był symbolem wierności i pamięci, a jego wizerunki wykuwano na nagrobkach.
Bluszcz ma też drugie oblicze. W czasach starożytnych, a już wówczas był uprawiany w celach dekoracyjnych, roślinę tą poświęcono Dionizosowi, bogowi Winorośli i urodzaju. To właśnie Bluszcz, obok liści Winorośli, zdobił tyrs – laskę boga i wieńce noszone przez bachantki – towarzyszki Dionizosa, uczestniczki radosnych uroczystości ku jego czci.
Trzeba jednak pamiętać, żeby być ostrożnym z sympatią do Bluszczu. Wszystkie jego części są trujące, mogą podrażnić spojówki i skórę, a także wywołać zaburzenia przewodu pokarmowego.